Pandemiczna przygoda dentystyczna
Droga Szefowo, Pytałaś, czy udało mi się pozałatwiać sprawy w ten wspaniały wolny dzień . Tak! Śpieszę zatem zdać raport z przygody niekorpo nieszczura. Po roku pracy zdalnej ( którą uwielbiam ) w lockdownie, kiedy człowiek starał się siedzieć w domu, wybrałam się do Centrum !!! Ja! Taki pulchny kopciuszek, który dowiedział się, że jednak jeszcze daje radę przejść przez framugę! Tego typu wizyta wymagała odpowiednich, poczętych z wyprzedzeniem przygotowań . W końcu to wyprawa w okolice dalsze niż osiedlowy sklep lub Carrefour ok 700 metrów od mojego osiedla (których obsługa już dawno zaakceptowała moje szare dresowe spodnie i siwe dawno niefarbowane włosy spięte w kitkę). Dalsze też niż podroż do domu przyjaciółki na Tarchominie, która widziała mnie już w stanach wszelakich, i do której wyprawa odbyła się z szoferem marki Uber. W związku ze świętem o nazwie „wyprawa do Centrum” poczyniłam odpowiednie kroki przybliżające mój wygląd do tego zwanym „ludzkim” bądź „prawie l